środa, 26 lutego 2014

Park Güell: w niepoważnie monumentalnym stylu - Katalonia 2012 - część 6

30.08.2014

Sant Carles de la Rapita

Wczoraj po raz kolejny udaliśmy się do Barcelony - nasza fascynacja tym wyjątkowym miastem wydaje się nie mieć końca. Pierwszym obiektem naszego zainteresowania okazał się Park Güell - dzieło Gaudi'ego i jego pomocników. Miejsce to mieści w sobie architektoniczną krzyżówkę domka z piernika, tolkienowskiej Morii z "Władcy Pierścieni" oraz dziecinnej fantazji. Zwiedziliśmy większość obecnych tam kamiennych tworów - od mostu zbudowanego z kamieni i parkowej ziemi, po salę kolumn nie tyle zbudowanych, co poskładanych razem w niepoważnie monumentalnym stylu. 



Powyżej: Wejście do parku; w "piernikowej" chatce po prawej mieści się sklep z pamiątkami; na dachach - motywy roślinne, w których tak lubował się Gaudi. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Konstrukcja mostu pozlepiana z kamieni i tamtejszej ziemi. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Zakręcone... Fot.: Monika Szostek

Właściwie trudno opisać Park Güell. To jedna z tych atrakcji, której kwintesencji nie oddadzą ani zdjęcia, ani słowa - najlepiej "poczuć" ją na własnej skórze...

Powyżej: Zwiedzający w parku. Fot.: Monika Szostek


Powyżej: Kolejny, tym razem palmowy motyw roślinny Gaudi'ego. Fot.: Monika Szostek


Z tego niemożliwego miejsca, jakim jest Park Güell, udaliśmy się samochodem na La Rambla - główną ulicę Barcelony. To prawda co piszą o "rzece ludzi" przelewającej się przez ten olbrzymi deptak. Tłumy przyciągają fantazyjnie zdobione, zabytkowe kamienice no i La Boqueria - słynny market Barcelony.

Powyżej: LA RAMBLA. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Główne wejście do La Boqueria od strony La Rambla. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Bogactwo owoców i warzyw. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Stoisko z jajami... i zainteresowana klientka. Fot.: Monika Szostek

Świeże owoce, ryby, kraby, jajka, owoce morza, wypieki - znaleźć tam można wszystko, pięknie wyeksponowane, w sam raz aby rzesze turystów mogły zatrzymać się przy straganach robiąc zdjęcia - no i kupować. Daliśmy się skusić na sałatki owocowe, świeżo wyciskane soki oraz lokalne pasteles (słodkie bułki) z prawdziwą, pełnowartościową czekoladą. Nie wiedzieć czemu nawet czekolada ma tutaj jakiś pełniejszy smak.


Powyżej: Komu mięsa, komu? Bo nie idę do domu... Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Raj słodyczy. Fot.: Monika Szostek

W Barcelonie było jednak za gorąco - mimo godziny 16.00 temperatura wciąż sięgala niemal 40 stopni. Spakowaliśmy więc manatki i pojechaliśmy już prosto do Sant Carles de la Rapita, by zacząć naszą 3-dniową wizytę u znajomych. Tym samym opuściliśmy nasz obszerny hotelowy taras, ulokowany w pierwszej linii nad złotą plażą. 

Powyżej: La Rambla słynie z ulicznych artystów, handlujących swoimi dziełami. Można tam napotkać karykaturzystów, malarzy, straganiarzy... I bryczki zaprzężone w konie, czemu nie. Zawsze coś się dzieje. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Słoneczny dzień w przypadkowym ujęciu. La Rambla, Barcelona. Fot.: Monika Szostek

Dla zainteresowanych: 

Park  Güell pełen jest nielegalnych handlarzy, sprzedających wszelkiego rodzaju bransoletki, naszyjniki, ozdoby, broszki, figurki, pierścionki, akcesoria do włosów, torebki, wodę w butelkach i chyba tysiąc innych rzeczy. Wszystko rozłożone jest na kocach, które - kiedy tylko policja zjawia się na horyzoncie - zwijane są w tobołki, a ich właściciele udają, że przechadzają się tylko z pakunkiem... Jedna z takich akcji trafiła się właśnie podczas naszego pobytu w parku - ze stoickim spokojem obserwowaliśmy masowe poruszenie... 

O mnie:  




Nazywam się Monika Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com.
 
Zapraszam we wspólną podróż! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty