14 March 2014 / 14 marca 2014
Benidorm
From Cap de la Nau we went to the Granadella beach, following a curvy road between the mountains. The ride was incredible - amongst green forrests, luxury villas and general atmosphere of carelessness and joy. The road - kept in an ideal state - went round and round... until finally it led us to the very bottom, to the pebble beach. / Z Cap de la Nau krętą drogą wśród gór pojechaliśmy na plażę Granadella. Przejażdżka była niesamowita - wśród zielonych lasów, luksusowych rezydencji i ogólnej atmosfery beztroski i radości. Droga - utrzymana w idealnym stanie - wiła się i wiła... aż w końcu doprowadziła nas na sam dół, do kamienistej plaży.
Above: Rough sea in Granadella. In 15 minutes the waves grew to 2 meters, chasing the tourists away. Photo: Monika Szostek / Powyżej: Wzburzone morze w Granadella. W ciągu 15 minut bałwany urosły do 2 metrów, wyganiając turystów. Fot.: Monika Szostek
Above: Road through the mountains - ride there was a special attraction; views and ambience of this place stay in memory for a long time! Photo: Monika Szostek / Powyżej: Droga prowadząca między górami - przejażdżka tam była szczególną atrakcją - widoki i atmosfera tego miejsca na długo pozostają w pamięci! Fot.: Monika Szostek
Granadella beach is a fairly small strip of pebbles. It is surrounded from two sides by the cliffs, which enclose it, creating a cosy little cove. I suspect that in the summer the water there is calm, blue and warm - ideal for a relaxing swim in the Mediterranean Sea. However, today the water was far from calm - the waves grew higher and higher, and in the end the walls of water, 2-meter high, started to splash on the rocks, very efficiently chasing other tourists away from the viewpoints. Despite such an amazing view, we decided - just as other visitors - that perhaps it was time to go, as water started to invade the shore, swallowing it. / Plaża Granadella to niewielki pas kamieni, otoczony z dwóch stron klifami, które zamykają ją tworząc niewielką, przytulną zatoczkę. Podejrzewam, że w lecie woda tam jest spokojna, niebieska i ciepła - idealna na relaksującą kąpiel w Morzu Śródziemnym. Dzisiaj jednak woda była daleka od spokoju - fale rosły coraz wyższe i większe, aż w końcu 2-metrowe ściany wody zaczęły rozbryzgiwać się o skały, skutecznie płosząc innych turystów z punktów widokowych. Mimo tak niesamowitego widoku zdecydowaliśmy - podobnie jak inni odwiedzający - że być może czas się stamtąd ulotnić, ponieważ woda zaczęła podchodzić troszkę za blisko, połykając brzeg.
Above: A short video from Granadella. Waves start to grow - unfortunately, I didn't film the biggest ones, so this is just a taste of fun... / Powyżej: Krótki film z Granadella. Fale zaczynają rosnąć - niestety, nie udało mi się nakręcić tych największych, więc to tylko przedsmak zabawy...
Above: Information board on Granadella beach. Photo: Monika Szostek / Powyżej: Tablica informacyjna na plaży Granadella. Fot.: Monika Szostek
Both the road to Granadella and other places in that area made us think of Sierra Nevada in Andalucia. Sierra Nevada is on a different scale of amazing (the place is like from a fantasy dream...), but this area made us feel at home. As if the place was embracing us. / Zarówno droga do Granadella, jak i inne miejsca w okolicy, przywiodły nam na myśl Sierra Nevada w Andaluzji. Sierra Nevada to inna skala niesamowitości (miejsce jest jak z fantastycznego snu...), ale tutejsze tereny dały nam wrażenie, że znaleźliśmy się w domu. Jakby to miejsce przygarniało nas do siebie.
It was a shame to go back, but it was time to do so, especially that our stay comes to the end. We fly out tomorrow and have to leave very early for Alicante airport. As always, we regret to part with this diverse, sunny country. All that's left is to wait for another, unforgettable visit. / Szkoda było wracać, ale czas był najwyższy, tym bardziej, że nasz pobyt dobiega końca. Jutro wylatujemy i wcześnie rano musimy wyjechać w stronę lotniska Alicante. Jak zwykle, żal nam się rozstawać z tym różnorodnym, słonecznym krajem. Pozostaje tylko czekać do następnej, niezapomnianej wizyty.
Above: At the end, one more shot from Benidorm - the apartment building in the middle is the one we stayed at. Photo: Monika Szostek / Powyżej: Na koniec jeszcze jedno ujęcie z Benidormu - środkowy budynek to apartamentowiec, gdzie wynajęliśmy nasze mieszkanie. Fot.: Monika Szostek
Nazywam się Monika
Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak
to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z
zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię
najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o
kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu
ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w
Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i
magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął
Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com, email: adozkontakt@gmail.com.
Zapraszam we
wspólną podróż! :)