poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Kałamarnica nad jeziorem w Guadalest - Hiszpania 2014, część 9

12 marca 2014, środa

Guadalest

Dzisiaj dogoniła mnie praca - jak wiadomo, bez pracy nie ma kołaczy, a już na pewno nie ma zagranicznych wyjazdów w poszarpane wiatrami hiszpańskie góry. Dlatego do 14.30 tłumaczyłam i do Guadalest wyruszyliśmy dość późno. Na szczęście z Benidormu to przysłowiowy rzut beretem i nawet moje samopoczucie (obecnie dość kiepskie) nie przeszkodziło nam w wycieczce.


Powyżej: Jezioro w Guadalest - mieszkać z takim widokiem za oknem! Fot.: Monika Szostek

Przejechaliśmy przez Alteę, La Nucia i Polop. W pierwszej miejscowości minęliśmy granatowe morze i głazy ułożone wzdłuż plaży, o które obijały się fale, wychlapując wodę morską na chodnik. W La Nucia zaś widzieliśmy niekończące się plantacje pomarańczy - ciemnozielone drzewa uginają się tu teraz pod ciężarem  pomarańczowych kulek. Polop zaś to wioska złożona z beżowo-żółtych domów, położona na wzgórzu, z górującą nad nią dzwonnicą. Bardzo malownicza.

Skowyczącym Fiatem Pandą pojechaliśmy jednak ostro pod górę, aż dotarliśmy do Guadalest.

Powyżej: Skały w Guadalest. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Widok na jezioro z Guadalest, z ruin zamku. Zdjęcie zrobione podczas wycieczki w roku 2013. Fot.: Monika Szostek

Ruiny zamku Guadalest położone są na wysokiej, postrzępionej skale wyrastającej z doliny. Na zdjęciach wygląda to bardzo imponująco. Czego jednak nie widać na zdjęciach, to to, że ogromna skała z ruinami zamku to pestka w porównaniu z otaczającymi Guadalest szczytami, które są dziesięć razy większe...

Do zamku wchodzi się po schodkach i uliczkach, wyłożonych brukiem. Wstęp do samych ruin oraz zabytkowego muzeum, na które został przerobiony średniowieczny dom tutejszej arystokracji, jest płatny. Odwiedziliśmy te atrakcje w zeszłym roku, więc teraz już je ominiemy. Dodam jednak, że naprawdę warto zwiedzić te rzeczy przynajmniej raz - panorama gór jest niesamowita, a muzeum nie tylko ciekawe, ale też spore - dlatego lepiej tu przyjechać na cały dzień.

 Powyżej: Jeden ze sklepów z pamiątkami w Guadalest. Fot.: Monika Szostek

 
Powyżej: Pomarańczowy sezon - kupiliśmy, oczywiście! Fot.: Monika Szostek

 Powyżej: Stragan z miejscowymi specjałami z Guadalest i tamtejszego regionu. Fot.: Monika Szostek

W Guadalest zwróciliśmy uwagę jeszcze na dwa muzea: Muzeum Miniatur, które jakoś nas nie pociąga, a także 'Casa Tipica' - typowy dawny dom z tych okolic, ukazujący dawne życie w tych rejonach, urządzony tradycyjnie. Wstęp jest wolny, ale nie należy dać się zwieść - trzeba zostawić małe "co łaska" przy wyjściu.

Guadalest to także lazurowe jezioro, rozciągające się między górami. Jego kolor jest tak intensywnie turkusowy, że aż trochę sztuczny; trudno uwierzyć, że natura sama nadała mu taką barwę. Widok jednak jest nieziemski - już samo to sprawia, że wycieczka tutaj to konieczność dla każdego, kto zwiedza Costa Blanca.

Trochę zmarzliśmy jednak od tego podziwiania, chodzenia, fotografowania i kręcenia się to tu, to tam, więc z przyjemnością weszliśmy do jednego z tutejszych lokali. Mając ochotę na coś, czego zwykle nie jadamy, Bogdan zamówił kanapkę z calamares, a ja - Sepia a la Plancha, czyli grillowaną kałamarnicę. Kanapka była pyszna, kałamarnica dziwna, ale zjadliwa i dość sycąca. Teraz czas ruszać dalej.

Powyżej: Kałamarnica. Fot.: Monika Szostek


Dla zainteresowanych: 

W Guadalest, zaraz przy wejściu na zamek, znajdują się dwa parkingi - ceny za parking zaczynają się już od 2 Euro. Warto też pamiętać, że w drodze na górę trzeba pokonać sporo schodów - dla osób z ograniczonymi zdolnościami ruchowymi wdrapanie się na górę może prezentować nieco trudności. 

O mnie:  




Nazywam się Monika Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com.
 
Zapraszam we wspólną podróż! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty