12 marca 2014
Benidorm
Po wizycie w Guadalest, o wiele spokojniejszym teraz, poza sezonem, pojechaliśmy do Polop. Przy wjeździe rosną drzewa cytrynowe i pomarańczowe - ciągną się przez dobry kilometr. Im bliżej centrum miejscowości, tym węższe uliczki, między domami. W Polop właściwie nie ma wiele chodników, a w wielu miejscach gdy nadjeżdża samochód trzeba chować się w pobliskich drzwiach.
A drzwi w Polop są ciekawe - w większości porządne, duże, drewniane i ozdobne, niektóre z fantazyjną kołatką, inne z okrągłą klamką, jeszcze inne zbudowane w kształcie łuku. Domy są stare, białe, żółte, beżowe - razem tworzą jednorodną, jasną całość, z daleka zlewając się kolorami.
Powyżej: Drzwi w kamienicach w Polop. Fot.: Monika Szostek
Udało nam się dojść do Placa del Peix, gdzie znajduje się Iglesia Parroquial de San Pedro Apóstol (Kościół Parafialny Świętego Piotra Apostoła) - to właśnie dzwonnica tego kościoła jest swoistą wizytówką miejscowości, oprócz ruin zamku górujących nad resztą budowli. Ruiny te jednak niemal wtapiają się w otoczenie, szare, ginąc pośród słonecznych budynków.
Powyżej: Kościół i dzwonnica; alejki między domami są tak wąskie, że auto ledwo się w nich mieści! Fot.: Monika Szostek
Atmosfera Polop jest interesująca: miejsce wydaje się opustoszałe, przynajmniej w centrum. Na wąskich uliczkach nikogo nie ma - tylko od czasu do czasu z zawrotną (jak na "wąskie" warunki) prędkością przejeżdża samochód. Samotny, rudy pies, szczekający na wszystkich, biega wokoło. Na oknach wystawione są butelki z wodą (nie było kogo zapytać po co...), a szczyty gór wyglądają przez szpary między budynkami, przypominając o swojej obecności: "Halo, popatrz na nas, ciągle tu jesteśmy." Starszy pan podpierający się laskami powoli schodzi ze stromej uliczki - częściowo będącą ulicą, a częściowo schodami (schodki zostały wmontowane w sam jej środek). I jest wąsko, bardzo wąsko, prawie klaustrofobicznie, gdyby nie rozległa panorama okolicy, widoczna z różnych nieoczekiwanych miejsc w Polopie.
Powyżej: Widok z miasteczka Polop. Fot.: Monika Szostek
Z trudem wjechaliśmy i wyjechaliśmy stamtąd naszą wypożyczoną, rzężącą Pandą, której to wszystko się w ogóle nie podobało - Fiat Panda jest gatunkiem, który lubi tereny płaskie. Jednak warto było sobie zrobić przystanek w Polop i pospacerować po sennych, brukowanych uliczkach.
Powyżej: Ulica w Polop. Fot.: Monika Szostek
Dla zainteresowanych:
Polop, La Nucia i Guadalest nie są jedynymi atrakcjami w tamtejszej okolicy. Jak to w Hiszpanii, miejsca godne zwiedzenia się nie kończą - kolejnym są wodospady Fonts del Algar, wzdłuż których można przejść po schodach! Niestety, nie dotarliśmy do nich w naszych podróżach, a podobno warto.
Dojazd do Guadalest i okolicznych miejscowości nie jest trudny - z Benidormu należy kierować się trasą N332 w kierunku Altei, a tam skręcić w lewo na La Nucia oraz Polop - po Altei trzeba trochę pokrążyć, ale drogi są dobrze oznaczone, więc wystarczy podążać za znakami na rondach. Jak to mówią Hiszpanie: "muy facil, muy cercano" ("bardzo prosto, bardzo blisko").
O mnie:
Nazywam się Monika
Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak
to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z
zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię
najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o
kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu
ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w
Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i
magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął
Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com.
Zapraszam we
wspólną podróż! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz