sobota, 26 kwietnia 2014

Mewa na kaktusie - Hiszpania 2014, część 8

11 marca 2014, wtorek

Benidorm

Niestety, na Isla Benidorm musiałam przerwać pisanie: ostatnia łódź odbierająca turystów (i pracowników jedynej kawiarni) z wyspy zawsze trąbi. Dlatego gdy tylko usłyszeliśmy sygnał, poszliśmy w stronę przystani... jeśli tak można to nazwać. 

 
 
Powyżej: Łódź ze szklanym dnem, która wozi turystów na Isla Benidorm. Fot.: Monika Szostek


Po wycieczce dnem morza poszliśmy sobie na szczyt wyspy - droga jest łatwa, ale ciągle lepiej mieć dobre buty. Parę razy pośliznęłam się na wapiennych kamieniach. Wyspa jest zdominowana przez mewy i kaktusy. Z jednej strony jej zbocze łagodnie opada do morza, z drugiej zakończona jest dramatycznymi klifami - wszystko to pokryte zielonymi kaktusami i ptasimi odchodami. Rozciągające się w oddali pasmo budynków i gór jest jednak warte wycieczki.

 Powyżej: Mewa odpoczywająca na kaktusie. Isla Benidorm. Fot.: Monika Szostek

 Powyżej: Kwitnące kaktusy na Isla Benidorm. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Jedyny budynek na wyspie - mała kafejka nad prowizoryczną przystanią. Fot.: Monika Szostek

Droga powrotna była jeszcze bardziej rozkołysana niż  przeprawa na wyspę, no i trochę chłodna. Bez dobrych, wiatroodpornych kurtek bardzo byśmy tu marzli, mimo słońca.

Z niewielkiej przystani dzieliło nas zaledwie pięć minut od miejsca, w którym siedzimy teraz: przyjemny, wyłożony płytkami i otoczony wymyślnymi kamiennymi barierkami skwer, zalany słońcem, z którego widać i morze, i wyspę. Aby wprowadzić jeszcze bardziej wakacyjny klimat, przygrywa nam na gitarze uliczny artysta, śpiewając anglojęzyczne przeboje. Gdy przyszliśmy, słyszeliśmy jak dziękował publiczności za "te trzy czy cztery oklaski", które dostał... Chyba muszę skończyć pisać i przyłączyć się do klaki.

Powyżej: Tu odpoczywaliśmy po rejsie - idealne miejsce na mały relaks z widokiem na morze. Fot.: Monika Szostek

O mnie:  



Nazywam się Monika Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com.
 
Zapraszam we wspólną podróż! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty