poniedziałek, 17 lutego 2014

Zagubieni we frytkach - Amsterdam 2013 - część 5

9 marca 2013, sobota - wieczór

Amsterdam

Po odwiedzeniu byłego browaru Heinekena, z powodu deszczu złapaliśmy tramwaj z powrotem do miasta, ale nie dojechaliśmy do Dam. Pod wpływem impulsu wysiedliśmy o dwa czy trzy przystanki wcześniej i dzięki temu trafiliśmy do malutkiej włoskiej restuaracji "Maria", ulokowanej na przeciwko Uniwersytetu Amsterdamskiego.

Wystrój - podobnie jak w chińskim lokalu poprzedniego dnia - był dość skromny, ale nie miało to większego znaczenia, ze względu na klimatyczne wnętrze amsterdamskiej kamienicy. Jedzenie za to było wyśmienite - jedna z najlepszych lasagne, jaką kiedykolwiek skosztowałam.

 Powyżej: Widok na ulicę z włoskiej restauracji Maria. W okolicach Uniwersytetu. Fot.: Monika Szostek

Z restauracji udaliśmy się na krótki spacer w kierunku centrum, błądząc po bajkowych uliczkach tego wyjątkowego miasta. Tutejsze kamienice są w większości krzywe, ale część jest również pochylona do przodu do tego stopnia, że przednia ściana łącznie z fasadą znacznie wystaje przed resztę szeregu.

Powyżej: Nieco rozmazany obraz kamienic i ich graffiti - Amsterdam wieczorową porą. Fot.: Monika Szostek
Powyżej: Graffiti Amsterdamu. Fot.: Monika Szostek

W końcu znaleźliśmy to, czego szukał Bogdan - frytki! Nie wiedzieć czemu, tutejsze frytki są pyszne, niemal słodkie. Dla nas był to wyjątkowy smak Amsterdamu...

Pochodziliśmy jeszcze trochę po deszczowym mieście, przy okazji odwiedzając centrum handlowe mieszczące się w budynku bardziej przypominającym pałac lub stary teatr niż skupisko sklepów. Stąd zaś - ciągle w deszczu - złapaliśmy tramwaj do Hoeneke, w pobliżu którego mieści się nasz hotel.


Powyżej: Wnętrze centrum handlowego w okolicy Dam. Fot.: Monika Szostek

W ciągu dwóch dni Amsterdam przekonał nas, że jest miastem wartym odwiedzenia. Co więcej, nie chcemy stąd wyjeżdżać.

Atmosfera tego miejsca jest wyjątkowa. I nie chodzi tu o liberalizm związany z marihuaną czy prostytucją, bynajmniej. Większość tutejszej populacji to młodzi ludzie, jest tu mnóstwo fantastycznych restauracji, pubów i kafejek, architektura zachwyca... To miejsce jest pełne życia i chce się w nim zgubić, tylko po to, by odkryć coś nowego i zaskakującego.

Jeśli tylko nadarzy się okazja, chętnie wrócimy do Amsterdamu - właśnie po to, aby się tu zgubić i znów móc powtórzyć tutejszy slogan:

"I AMsterdam"


Do następnego, stolico Holandii!


Dla zainteresowanych:

Adres włoskiej restauracji Maria, która tak przypadła nam do gustu to:

Rokin 132
1012LD Amsterdam

Tel. 020 62 77137

Jest otwarta 7 dni w tygodniu od 12 do 24.

O mnie:  




Nazywam się Monika Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com, email: adozkontakt@gmail.com. Angielska wersja blogu Wielki Marsz znajduje się tutaj: http://thegreatwalkblog.wordpress.com/
 
Zapraszam we wspólną podróż! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty