środa, 5 marca 2014

Black Sabbath na winylu - Ukraina - część 3

10 marca 2012, sobota

Lwów

W roku 2009 zauroczył mnie Paryż. Bo jest pięknym miastem, bo jest pełen historii, bo jest tam mnóstwo przestrzeni, bo każda budowla zdaje się tam być wyjątkowa. Lwów kochają wszyscy po prostu za to, że jest Lwowem.

Powyżej: Targ z obrazami we Lwowie. Fot.: Monika Szostek

Lwów jest stary. Lwów jest zaniedbany. Lwów jest zrujnowany. Taki być może jawi się przybyszowi z Europy Zachodniej, który być może zadziera trochę nosa, bo w jego kraju nie ma przecież wiaduktów chwiejących się na lekkiej bryzie (przez taki przeprawialiśmy się dzisiaj w drodze na równie chwiejący się tramwaj, który w sumie pod względem chybotania się na torach nie różni się tak bardzo od starego częstochowskiego).

A jednak Lwów jest piękny. Przekonaliśmy się o tym jak tylko wysiedliśmy w centrum. Przystanek znajdował się w okolicach ulic Teatralnej i Krakowskiej. To tam znaleźliśmy Teatr Lalek i targ z obrazami, biżuterią, pamiątkami i tysiącem innych rzeczy.

Po krótkiej wizycie wśród kolorowych płócien, złoconych ram i kubków z obrazkami Lwowa udaliśmy się do teatru. Tym razem w kasie zastaliśmy bardzo miłą panią, do której próbowaliśmy mówić po ichszemu. Oszczędziła nam jednak kłopotu, mówiąc z lekkim akcentem:

- Można po polsku.

Kupiliśmy dwa bilety na balet i udaliśmy się na miasto.

Powyżej: Teatr we Lwowie. Fot.: Monika Szostek

Zaczęliśmy od wędrówki Prospektem Swobody, gdzie dzieciaki jeździły w małych samochodzikach po całym chodniku, po raz pierwszy zapewne odnajdując się w roli kierowców. Sprzedawano też balony i lizaki, a teatr prezentował w świetle dnia całą wspaniałość swojej zabytkowej fasady.

Już po kilku minutach dotarliśmy do pomnika, a właściwie kolumny naszego wspólnego wieszcza, pana Adama Mickiewicza. Pan ten zrobił karierę międzynarodową jako główna postać literatury w Polsce, na Ukrainie, znają go też na Litwie, oczywiście... A tutaj, we Lwowie, nad panem Mickiewiczem pochyla się postać anioła. Może on sprawił (kto wie?), że pomnik przetrwał wojny nietknięty.

Powyżej: Pomnik wieszcza we Lwowie. Fot.: Monika Szostek

Po złożeniu wizyty twórcy "Pana Tadeusza" odwiedziliśmy dawnego króla, Karola Danyłę, który ze swego konia , dodatkowo stojącego na wysokim piedestale, ogląda przechodniów na Placu Halickim.

 Powyżej: Pomnik króla Karola Danyły. Fot.: Monika Szostek
Powyżej: Plac Halicki. Fot.: Monika Szostek

Stamtąd udaliśmy się w stronę Bramy Gliniańskiej, Wydawało się jednak, że to budynki paradują nad nami - każdy wyjątkowy, rzeźbiony, przez geniusz ukształtowane dzieło architektury. Po drodze przygrywali nam grajkowie: był facet, który bębnił w puszki, byli skrzypkowie i uliczni gitarzyści.

Powyżej: Lwowska kamienica. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Brama Gliniańska. Fot.: Monika Szostek

W drodze trochę zboczyliśmy z celu i znaleźliśmy się na rynku - w sam raz, żeby skosztować gorącego wina.

Powyżej: Stary tramwaj na rynku; napis na wagonie głosi: "Stare Miasto". Fot.: Monika Szostek

Kilka kroków za Bramą Gliniańską znaleźliśmy targ starych książek, monet i płyt winylowych. Ze wszystkich miejsc, które odwiedziłam do tej pory Lwów jest jedynym, gdzie można za jednym zamachem kupić Black Sabbath na winylu, polski przekład Szekspira z początku XXw. i wojenne pamiątki pomieszane z monetami, a wszystko to na świeżym powietrzu i w towarzystwie pięknego, szarego kota.

Kot chyba nie był na sprzedaż.

Powyżej: Ulica Krakowska. Fot.: Monika Szostek

O mnie:  



Nazywam się Monika Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com.
 
Zapraszam we wspólną podróż! :)

4 komentarze:

  1. Lwów jest świetny, a piliście piwo Lwowskie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że piliśmy, najlepsze piwo we Lwowie... :) A miasto uwielbiam!

      Usuń
  2. To miłe, że odwiedziliście Lwów i piszecie tyle dobrego o tym mieście.
    Chciałabym tylko zwrócić uwagę na błędy, które pojawiły się w tekście:

    Teatr we Lwowie - to Teatr Opery i Baletu, czyli po polsku Opera/Teatr Operowy (budowla kojarzona z miastem Lwowem)

    Pomnik króla Karola Danyły - Danyło to imię (Daniel)! Słowo Коро́ль oznacza tytuł króla, a nie imię Karol - Karol to po ukraińsku Карл (tak samo po rosyjsku!!!!) Król Danyło to Daniel Halicki, średniowieczny władca, który rządził w Chełmie, zjednoczył ziemie Rusi Halickiej. Na boku warto zaznaczyć, że w tym samym miejscu przed wojną stał pomnik Aleksandra Fredry - ten sam, który stoi obecnie na Rynku we Wrocławiu.

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Dziękuję za sprostowanie - ja tylko tyle wiem o Lwowie, ile mi powiedział przewodnik... :) Używałam książeczki Lwów: Miasto Wschodu i Zachodu wydawnictwa Bezdroża - stamtąd wzięłam nazwy i informacje, które podaję na blogu. Więc dobrze usłyszeć coś więcej. :) Lwów mi się bardzo podobał - to naprawdę perełka europejskich miast, którą niestety pomija się jakoś wśród atrakcji Europy Centralnej i Wschodniej. Warto jechać, warto zobaczyć, warto doświadczyć przyjaznej atmosfery tego miejsca. Pozdrawiam również!

      Usuń

Popularne posty