10 marca 2012, sobota (wieczór)
Lwów
Nie trwało to długo zanim trafiliśmy do czekoladowego sklepu (Lwów po raz kolejny sprawił mi miłą niespodziankę...), gdzie nie tylko robią czekoladę i ją sprzedają, ale również serwują ją gęstą i gorącą, z posypką własnego wyboru. Bogdan wziął rodzynki, ja zaś skosztowałam płynnej czekolady po lwowsku, z dodatkiem wonnego cynamonu. W praktyce podzieliliśmy się jednak wszystkim po połowie.
Powyżej: "Dobry dom należy stworzyć, nie kupić" - w centrum Lwowa każdy może poczuć się jak w domu. Fot.: Monika Szostek
Z czekoladziarni musieliśmy się - niestety - ewakuować, bo zamykali. Przenieśliśmy się więc do innej części centrum, gdzie spróbowaliśmy znowu pysznej ukraińskiej kuchni. Do hotelu wróciliśmy pieszo, czując się bezpiecznie i po prostu dobrze.
Lwów to miasto kontrastów. Jest piękne, pełne cennych zabytków, a jednocześnie zaniedbane, nadgryzione zębem czasu. Jest trochę brudne - nie wygląda, aby ktoś regularnie sprzątał ulice, chodniki są połamane i w niektórych miejscach usiane gruzem z walących się ogrodzeń. A jednak nie jest zaśmiecone, nie ma tu bałaganu.
Powyżej: Fragment budynku przy ul. Serbskiej. Fot.: Monika Szostek
Powyżej: Stojak na rowery we Lwowie. Fot.: Monika Szostek
Powyżej: Bogdan z lwowskim lwem. Fot.: Monika Szostek
Nazywam się Monika
Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak
to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z
zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię
najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o
kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu
ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w
Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i
magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął
Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com.
Zapraszam we
wspólną podróż! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz