31.08.2014
Tarragona
Czwartek spędziliśmy w Sant Carles de la Rapita, większość dnia nadrabiając zaległości w rozmowie ze znajomymi. W środę mieliśmy nieco zakrapiany wieczór - po kolacji, na którą zjedliśmy rybki i krojoną ośmiornicę, udaliśmy się do lokalnego baru na prawdziwe hiszpańskie mojito [czyt.: mohito] z miętą - mniam. Po tak obfitym we wrażenia dniu dopiero po południu udaliśmy się na spacer po miasteczku.
Powyżej: Plaża w zakolu St Carles de la Rapita. Fot.: Monika Szostek
Sant Carles de la Rapita to raczej niewielka miejscowość portowa, ze sporą ilością pustostanów (po niedawnym boomie w nieruchomościach i późniejszym krachu w kryzysie sporo mieszkań pozostało nieużywanych). Plaże - choć niewielkie - urzekają spokojem, a tafla morza przypominała lustro. Przyjemnie tam - widoki miłe dla oka, tym bardziej, że po przeciwnej stronie od plaży rozciąga się pasmo skalistych gór (przepraszam: pagórków, według katalońskich standardów, ahem), których szczyty zwykle giną w chmurach, a łodzie zakotwiczone są w marinie, tworząc swoisty las masztów.
Powyżej: Deptak w St Carles - po prawej część przystani. Fot.: Monika Szostek
A w wodzie pełno jest meduz - wielkich jak wazy do zupy. Obserwowaliśmy je jak plyną do brzegu, by później rozłożyć się na wodzie i spokojnie sobie w niej bujać. Napotkaliśmy też chmary przeróżnych ryb - podobnie jak na Costa del Sol - karmionych chlebem przez lokalnych mieszkańców. Zabawnie było obserwować mewy podkradające kawałki pieczywa nieszczęsnym rybkom...
Powyżej: Płynąca meduza, czyli niezbyt interesujący filmik, ale my gapiliśmy się w wodę jak urzeczeni...
Powyżej: Karmienie ryb w St Carles. Ok, nie jest to bardzo ekscytujące, ale akurat trafiła nam się okazja popatrzeć... :)
U znajomych skosztowaliśmy też lokalnych przysmaków - wspaniale przyrządzony łosoś to jedno, co nam ogromnie smakowało, drugie to tutejsze wędlina - nadspodziewanie smaczna. Zresztą, wszystko było ucztą dla podniebienia...
Powyżej: Palma na promenadzie w St Carles. Fot.: Monika Szostek
Powyżej: Przypadkowa stop-klatka z St Carles de la Rapita. Fot.: Monika Szostek
Dla zainteresowanych:
St Carles de La Rapita to miejscowość wyrosła wokół tamtejszej przystani. To tam przypływają łódki i luksusowe jachty, między innymi z Wielkiej Brytanii. Do sławnych osobistości przybyłych do mariny w St Carles należy m.in. brytyjska piosenkarka Joss Stone.
Jeśli ktoś miałby ochotę wybrać się na rejs swoim jachtem, polecam St Carles. :) Tam zajmują się też pełną obsługą związaną z utrzymaniem łodzi dowolnego rodzaju - firma świadcząca usługi nazywa się ASNAU (strona internetowa: www.asnau.com) i żadna praca nie jest im straszna... Po polsku też można się dogadać, gdyż w jej skład wchodzą polscy specjaliści!
O mnie:
O mnie:
Nazywam się Monika
Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak
to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z
zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię
najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o
kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu
ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w
Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i
magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął
Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com.
Zapraszam we
wspólną podróż! :)
hahaha, dzieki za reklame Monika!
OdpowiedzUsuńmozna dodac, ze w Sant Carles mamy najwiekszy port rybacki w Katalonii, skad ryby i owoce morza trafiaja na stoly calego regionu (co oznacza, ze w tutejszych restauracjach wszystko jest naprawde swieze), dwa porty jachtowe (lacznie okolo 1300 jachtow), a na pobliskiej delcie rzeki Ebro uprawiany jest ryz oraz na jej terenie znajduje sie park narodowy, gdzie mozna obcerwowac rozne gatunki ptakow, w tym flamingi, pozdrawiam :-)
Pamiętam, że jedzenie w St Carles było naprawdę pierwsza klasa - no ale też duża w tym zasługa mistrza-kucharza, czyli Twoja! :) Właśnie nie byłam pewna co do tych portów - wydawało mi się, że były dwa, ale w końcu już sobie zapomniałam. Pięknie tam i już, a zresztą jeszcze nie widziałam nadmorskiej miejscowości w Hiszpanii, gdzie by mi się nie podobało! :)
Usuń