SIERRA NEVADA

I have been writing my travel diary, which you can read on my blog, for a fairly short time. However, I have travelled for 10 years, whenever I could... I gathered various photos and memories, which I like to share. This is why I publish photos here, which I have left from different trips - now the only souvenirs from those events and places. I hope they will give you an idea of those incredible views. / Mój dziennik z podróży, którego wyjątki możecie przeczytać na blogu prowadzę od niedawna. Podróżuję natomiast od lat 10, kiedy tylko mogę... Nazbierało mi się więc trochę zdjęć i wspomnień, którymi bardzo lubię się dzielić. Dlatego publikuję zdjęcia, które zostały mi z przeróżnych wycieczek - teraz jedyne pamiątki tamtych zdarzeń i wypraw. Mam nadzieję, że przybliżą Wam trochę te niesamowite widoki.

 

Na tej stronie znajdziecie zdjęcia zrobione w miejscu, które zapiera dech w piersiach - dosłownie, ze względu na swoje wysokie położenie. Wjechaliśmy i później kontynuowaliśmy pieszo na około 3000m.n.p.m., by znaleźć się w górach masywu Sierra Nevada. Był koniec maja i w Granadzie było ok. 30 stopni na plusie. Plażowicze wygrzewali się na plaży i co niektórzy pływali już w morzu. W Sierra Nevada, w najwyższym miejscu, do którego mogliśmy dojechać, temperatura spadła do 11 stopni i śnieg jeszcze nie stopniał do końca - zamknięte wyciągi narciarskie dawały jednak pojęcie o ogromie zimowego szaleństwa.

Po wjeździe na taką wysokość, na chwilę odebrało nam oddech - musiała minąć chwila, aby przyzwyczaić się do szybkiej zmiany powietrza. Woda z topniejących czap śniegu spływała po kamieniach. A gdy weszliśmy trochę wyżej, zobaczyliśmy kamienną kapliczkę, czy raczej bramę do innego wymiaru, zbudowaną na szczycie. Jeśli istnieją inne światy, tak powinny wyglądać przejścia do nich.

W drodze na dół zboczyliśmy jeszcze trochę na inną drogę, gdzie na mapie wypatrzyliśmy jezioro. Widoki przekroczyły wszelkie nasze oczekiwania - lazurowe wody z zaśnieżonymi szczytami wystającymi gdzieś-tam w oddali, wszystko ogromne. I - co ciekawe - byliśmy tam sami. Tylko my i rybki w jeziorze, i moc owadów.

 Powyżej: Punkt widokowy w drodze na szczyt. Fot.: Monika Szostek

 Powyżej: W górach Sierra Nevada - droga naprzód. Fot.: Monika Szostek

 Powyżej: To ja, bawiąca się śnieżkiem. Śnieg był ciężki i mokry, i doskonale nadawał się do małej wojny na śnieżki... Temperatura w tym miejscu (było to w nieco niżej położonej wiosce) - ok. 14 stopni i SŁOŃCE. Fot.: Bogdan Szostek

Powyżej: Tu już wyższe partie i jej różne warstwy - kamienista okolica i topniejący śnieg. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Jeśli istnieją bramy do innego wymiaru, to jest jedna z nich. Widok warty spaceru. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Jak z bajki, prawda? Jeszcze tam wrócimy... Fot.: Monika Szostek

 Powyżej: Park Narodowy Sierra Nevada. Maj 2011. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Znak w drodze na szczyt - wysokość 2500 m.n.p.m. Fani Top Gear być może rozpoznają tę drogę z jednego z odcinków programu. Fot.: Monika Szostek

 Powyżej: Ujęcie na końcu tunelu prowadzącego nad jezioro - nie pamiętam już jego nazwy. To, co wyłoniło się zza zakrętu przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: A oto co zobaczyliśmy. W oddali widać zaśnieżone szczyty, z których zjechaliśmy. Byliśmy w tym miejscu kompletnie sami, a wody jeziora były krystalicznie czyste - nawet z góry widać było dno w co płytszych miejscach. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Tunele wykute w skale - ten po prawej przyprowadził nas nad jezioro. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Kolejne ujęcie na jezioro - można by tak stać tam gdzieś w górach Sierra Nevada, do skończenia świata... (albo do momentu aż się zgłodnieje...) Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Taka skała wystająca z wody. W porównaniu z otoczeniem - maleństwo, a w rzeczywistości - kolos. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Łąki otaczające jezioro pełne były maków i innego kwiecia. Próbowaliśmy sobie pośród tego leżeć, żeby trochę odpocząć po wędrówkach, ale latające bąki i inne muchy nie dawały nam spokoju... Trafiliśmy na ich dzień pracujący! Fot.: Monika Szostek

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam góry. Zdjęcie skały wyrastającej z wody mnie ujęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham góry - nieważne czy jestem w Sierra Nevada, czy w Tatrach - czuję się jak w domu. Morze jest super i warto czasem powylegiwać się na plaży, ale góry są najlepsze. :)

      Usuń
  2. Byłem 3 dni w Sierra Nevada w maju 2012 przemierzając pieszo prawie samotnie trasę Capileira - Refugio del Poqueira - Refugio de La Caldera - Mulhacen - Alcazaba - Mulhacen - Refugio de La Caldera - Pico del Veleta - Pradollano. Spałem dwie noce w schronie i wrażenia mam nieco inne. Gdybym oglądał te fotki bez podpisów miałbym problemy ze stuprocentowym rozpoznaniem terenu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno ma się inne wrażenia wędrując takim szlakiem, a inne w ciągu jednodniowej wycieczki! ;) Niezły hardcore, nawiasem mówiąc, podziwiam. Szczerze mówiąc, żałuję, że nie udało nam się spędzić tam więcej czasu - parę dni na szlaku może zaspokoiłoby moją chęć oglądania wszystkiego w tamtym miejscu... :)

      Usuń

Popularne posty