COSTA DEL SOL part 2

I have been writing my travel diary, which you can read on my blog, for a fairly short time. However, I have travelled for 10 years, whenever I could... So I gathered various photos and memories, which I like to share. This is why I publish photos, which I have left from different trips - now the only souvenirs from those events and places. I hope they will give you an idea of those incredible views. / Mój dziennik z podróży, którego wyjątki możecie przeczytać na blogu prowadzę od niedawna. Podróżuję natomiast od lat 10, kiedy tylko mogę... Nazbierało mi się więc trochę zdjęć i wspomnień, którymi bardzo lubię się dzielić. Dlatego publikuję zdjęcia, które zostały mi z przeróżnych wycieczek - teraz jedyne pamiątki tamtych zdarzeń i wypraw. Mam nadzieję, że przybliżą Wam trochę te niesamowite widoki.

 

Na tej stronie znajdziecie zdjęcia z Costa del Sol. W tym cudownym miejscu spędziliśmy - ja i Bogdan - cztery miesiące w roku 2011. Uczyliśmy się tam pilnie języka hiszpańskiego, na uniwersytecie w Maladze, ja chorowałam na zapalenie ucha przez dwa miesiące, biorąc końskie dawki antybiotyków, ale przede wszystkim chłonęliśmy wiosenny klimat południowego wybrzeża, poznając miejsca, ludzi i rzeczy, których nie spodziewaliśmy się tam znaleźć.

Oto fotografie ze wspaniałego Istan, w Sierra de las Nieves, z Benalmadeny (nadmorska miejscowość na zachód od Malagi), z miasta Córdoba i z malowniczej, przepięknej Valle de Abdalajis - miejsca jakby wyjętego z rzeczywistości, gdzie całe połacie pustych terenów ciągną się aż po horyzont, poprzecinane uprawami (w tym gajami oliwkowymi).

Istan

Powyżej: Róże w Istan pachną bardzo słodko i bardzo intensywnie. Spędziłam długi czas chłonąc ich zapach i piękno zielonej okolicy - sam ten widok wart był dość długiej przeprawy górską drogą... Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Ogromne tereny pośród gór zajęte zostały przez drzewa pomarańczowe. Hiszpańskie pomarańcze wiosną to pyszna bomba witaminy C - w czasie naszego pobytu na Costa del Sol zjadaliśmy 5-kilową torbę w ciągu 2 dni! Fot.: Monika Szostek 

 Powyżej: Kolejne źródła, na które natrafiliśmy w okolicach Istan - tym razem można było się potaplać. Trzeba jednak było uważać na dość silny prąd - już po drugiej stronie wody te niewinnie wyglądające źródełka tworzyły wodospad. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: A oto wodospad. Fot.: Monika Szostek

 
Powyżej: Maki wyrastające na murze w Istan. Ta górska wioska była bardzo ciekawa zwłaszcza pod względem swojej architektury - przez te mury bowiem biegł bardzo interesujący system irygacji dla wszechobecnych upraw, zasilany oczywiście źródlaną wodą. Fot.: Monika Szostek

 Benalmadena


 Powyżej: Benalmadena wczesną wiosną - zdjęcie to zostało zrobione zza szyby przejeżdżającego autobusu, w drodze do Mijas. Fot.: Monika Szostek


 
Powyżej: Kamienista plaża w Benalmadena, już majową porą i skąpana w słońcu. Skąpane w słońcu były także opalające się na niej golasy, mimo że plaża nie ma oficjalnego statusu plaży nudystów... (jeśli takie coś w ogóle istnieje). Fot.: Monika Szostek


Powyżej: A ten oto ciekawy artefakt pilnował zejścia na plażę... Fot.: Monika Szostek

Córdoba

Powyżej: Do Córdoby jechaliśmy ponad dwie godziny. Miasto zrobiło na nas spore wrażenie, ale po dłuższym pobycie w Maladze, którą uwielbiamy, być może nie wydało nam się tak imponujące, jak powinno. Fot.: Monika Szostek
Powyżej: Bogdan w starej części miasta. Przez Córdobę przewijały się tłumy turystów - dopiero później zorientowaliśmy się, że odbywała się wtedy tzw. feria, czyli kolejny festiwal. Z tego powodu po mieście krążyły też panie i panny poubierane w stroje flamenco. Fot.: Monika Szostek

 Powyżej: Jeden ze znaków rozpoznawczych Córdoby... Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Wpływy arabskie w architekturze - niestety, nie udało nam się zwiedzić głównych atrakcji ze względu na kolejki. Ale podziwialiśmy budynki z zewnątrz. Fot.: Bogdan Szostek

Valle de Abdalajis

Powyżej: Niedługo przed wyjazdem pojechaliśmy naszym wypożyczonym Fordem do przepięknej Valle de Abdalajis, zupełnie nie wiedząc czego się spodziewać. Po dotarciu do Alory i zakupie chorizo na piknik, udaliśmy się w dalszą drogę. Oto krajobrazy, które podziwialiśmy. Fot.: Monika Szostek


  Powyżej: No i stało się nieuniknione - dotarliśmy do wielkiego, malowniczego jeziora, w którym z przyjemnością pomoczyliśmy nogi (przestało to być przyjemnością jak się okazało, że zamiast dna jest tam jedno wielkie błoto...). Było tam - oprócz nas - kilku wędkarzy. I tyle. Nikt więcej. Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Stacja szybkich pociągów AVE - Gobantes. Stacja znajdowała się w szczerym polu i jedyną budowlą w pobliżu był stary, zrujnowany, dość dziwny dom z powybijanymi szybami, w którym chyba ktoś się krył... Poczekaliśmy chwilę na super szybki pociąg, ale po chwili miejsce zaczęło nas przyprawiać o gęsią skórkę i zwialiśmy do samochodu, z powrotem do cywilizacji... Fot.: Monika Szostek

Powyżej: Ulica Portugalii, nie pomnę już w jakim to miasteczku. Pamiętam tylko strome ulice i góry... Fot.: Monika Szostek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty