14 marca 2014
Xabia
Po jednodniowej przerwie w intensywnym zwiedzaniu (spowodowanej moim kiepskim samopoczuciem), wybraliśmy się do Denii. Denia to miasteczko idealne dla rodzinnego wypoczynku. Kiedyś miejscowość rzymska, teraz szczycąca się zamkiem na wzgórzu, świetnymi widokami na park naturalny i szczyt Montgó oraz portem. W tutejszej marinie stoi obecnie jeden z największych luksusowych jachtów, jakie w życiu widzieliśmy. Nazywa się "Niech żyje życie"...
Z Denii udaliśmy się na przejażdżkę krętymi serpentynami przez park Montgó - bardzo przyjemnie się jechało wśród dziko rosnących drzew pomarańczowych, z widokiem na morze i górę Montgó.
Powyżej: Widok w drodze do miasteczka Xabia. Fot.: Monika Szostek
Do Xabia nie było daleko. Wbrew pozorom, miasteczko nie jest małe (przynajmniej wg polskich standardów) i rozpościera się aż na tutejsze wzgórza, gdzie pobudowano typowe wille z okrągłymi dachami, łukami i tarasami.
Powyżej: Przyjazd do Xabia. Fot.: Monika Szostek
Po kilkunastu minutach kluczenia po wąskich ulicach dotarliśmy do plaży i tu teraz siedzimy, w słońcu. Plaża jest kamienista, a fale są dzisiaj spore i rozbryzgują się o skalisty brzeg. Z dwóch stron otoczeni jesteśmy poszarpanymi wzgórzami, które tworzą całkiem pokaźne klify. Woda ma kolor turkusowo-zielony, a radio gra hiszpańskie przeboje. Ot, taki leniwy moment gdzieś-tam na Costa Blanca...
Powyżej: Kamienista plaża w Xabia. Fot.: Monika Szostek
Powyżej: Fiat Panda na tle klifów i morza... Fot.: Monika Szostek
Dla zainteresowanych:
Pogoda w Hiszpanii może być zdradliwa. Wbrew powszechnemu przekonaniu, z którym regularnie się spotykam, w tym pięknym kraju można porządnie zmarznąć. Noce są szczególnie zimne, zwłaszcza gdy wieje (pamiętam takie noce na Costa del Sol, gdy przeciąg hulał od drzwi do nieszczelnych okien; spałam wtedy w dwóch swetrach, pod kocem i kołdrą; w ogóle domy na Costa del Sol są kiepsko zbudowane i nieocieplone w żaden sposób). W ciągu dnia zaś jesteśmy wystawiani na sporą różnicę temperatur, gdyż w słońcu może być +25 stopni, a w cieniu - zaledwie +15 - wystarczy jeden krok, aby przejść między latem a wiosną. Dlatego lepiej wziąć coś ciepłego do ubrania jeśli planujemy urlop w Hiszpanii w miesiącach zimowych czy wiosennych.
O mnie:
Nazywam się Monika
Szostek. Moją pasją od zawsze było pisanie; 10 lat temu „złapałam robaka”, jak
to mówią Anglicy, i pokochałam podróże, w które wyruszam, gdy tylko mogę. Z
zawodu jestem tłumaczem języka angielskiego (to trzecia rzecz, którą lubię
najbardziej na świecie). Gwarantuję usługi doskonałej jakości, w oparciu o
kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniach (w tym technicznych dla przemysłu
ciężkiego) oraz wieloletni pobyt w
Wielkiej Brytanii, połączony ze studiami licencjackimi (dziennikarstwo) i
magisterskimi (lingwistyka stosowana) w Southampton (to tam, skąd wypłynął
Titanic; w mieście jest nawet muzeum…) Moja strona internetowa to www.adoz.manifo.com, email: adozkontakt@gmail.com. Angielska wersja
blogu Wielki Marsz znajduje się tutaj: http://thegreatwalkblog.wordpress.com/
Zapraszam we
wspólną podróż! :)